UTW AWF Warszawa

Biega, krzyczy Pan Hilary, gdzie są moje okulary… - o treningu pamięci

Po kilku miesiącach przerwy znowu zaczynamy trenować nasze szare komórki. Pani Maria jak zawsze przyjazna  i uśmiechnięta zapowiedziała kolejne spotkania, niekoniecznie z nią, i krótko opisała  program. Zebrało się nas sporo - grupka dziewczyn o różnych „specjalnościach”. 

Spostrzegawcze, szybko zapamiętujące liczby,   polonistki i   recytujące wiersze (co one tu robią???) i takie jak ja, gubiące klucze, rękawiczki, pędzące w popłochu do domu,  żeby sprawdzić czy drzwi dobrze zamknięte, zapominające o spotkaniach... Każda z nas ma nadzieję, że kończąc zajęcia w czerwcu umysł będzie jak brzytwa,  spostrzegawczość godna Sherlocka Holmesa, a pamięć niezawodna. Przekonamy się w za kilka miesięcy. Na razie trenujemy: mamy narysować lustrzane odbicie form geometrycznych, z kłębowiska liter musimy wyłowić jak najwięcej słów, zapamiętać kilkanaście wyrazów z pozoru niezwiązanych ze sobą logicznie, dopisać imiona do nazwisk znanych ludzi. Uff!!! Figury wyszły koślawe, słowa gdzieś się pochowały, a Kieślowski, Saint Excupery, Pyrkosz i Fellini pozostali bezimienni. Ale nic to! Przyrzekam sobie solennie pracować, a rezultaty ho, ho! 

Pani Maria nie stresuje nas, nie krytykuje,  nie narzuca rywalizacji ani wyścigu. Ma  dużo cierpliwości. Tak co piątek. 

Zapewniam, zajęcia są bardzo sympatyczne,  wracam po nich optymistycznie nastawiona do świata. Co prawda sala, w której odbywają się warsztaty jest dość obskurna, ale ma być tak tylko chwilowo - do zakończenia remontu budynku. 

Anna Łukszo-Bieńkowska